Ksiądz usłyszał prokuratorskie zarzuty. Siarkowska broni hierarchy
10 stycznia ksiądz Łukasz Sz., który prowadził posługę w krakowskim przeoracie Bractwa Świętego Piusa X, został zatrzymany i przewieziony do aresztu w Poznaniu. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu przekazał, że duchowny jest jednym z podejrzanych tymczasowo aresztowanych w sprawie wystawiania fałszywych certyfikatów covidowych.
Koronawirus. Zarzuty dla księdza
Ksiądz pośredniczył w załatwianiu chętnym fikcyjnych zaświadczeń. Współpracował z pielęgniarką, która wystawiała fałszywe certyfikaty. Prokurator Łukasz Wawrzyniak poinformował, że duchowny przyjmował od 100 zł do 200 zł od chętnych, którym wystawiane były fałszywe zaświadczenia o szczepieniu. – Działając w ten sposób na terenie Krakowa duchowny miał ułatwić sześciu osobom otrzymanie certyfikatu – wyjaśnił.
Ks. Łukaszowi S. przedstawiono zarzuty dotyczące oszustwa, poświadczenia nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz przyjęcia korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa.
Siarkowska broni hierarchy
W obronie duchownego stanęła Anna Maria Siarkowska. „Ksiądz Łukasz Sz. aresztowany! Sprawa ma dotyczyć reżimu sanitarnego. Cóż takiego zrobił, że wytoczono najcięższe działa?” – pytała parlamentarzystka, która słynie ze swoich antyszczepionkowych poglądów. „Osobiście uważam za wątpliwe, by ksiądz katolicki był osobą mającą możliwość wprowadzania danych do systemu NFZ z certyfikatami covidowymi” – oceniła posłanka w jednym z wpisów na Twitterze.
„Wszyscy koncentrują się na łamaniu prawa związanego z fałszowaniem certyfikatów covidowych a nikt nie wspomina o łamaniu prawa związanego z wymaganiem ich okazywania w pracy, chociażby w wojsku” – dodała w kolejnym poście Anna Maria Siarkowska.